Adam Creighton na stronie American Institute for Economic Research pisze o tym, jak łatwo oddana została wolność, którą złożono na ołtarzu bezpieczeństwa, tym razem pod pretekstem pandemii koronawirusa w zachodnim świecie.
Wzrost liczby zgonów z powodu COVID-19 lub z nim związanych w Szwecji pod koniec zeszłego miesiąca, wowłał następujące komentarze: szwedzka strategia kontroli koronawirusa „zawiodła”. – Jednak Szwecja nie wyróżnia się pod względem zgonów spowodowanych koronawirusem – pisze Creighton.
Sensacyjne medialne bzdury
– Dominujący w mediach obraz katastrofy, spustoszenia w Szwecji to sensacyjne bzdury, odzwierciedlające słabą umiejętność liczenia, słabe słownictwo lub być może chęć promowania tego, co nazywam faszyzmem zdrowotnym – uważa dziennikarz Garry Linnell.
W skali globalnej Szwecja zajmuje 22. miejsce pod względem liczby zgonów z powodu COVID-19 na milion, jednak druga fala koronawirusa w Szwecji zdaje się być dużo łagodniejsza niż pierwsza, przy czym w innych krajach, które zastosowały wiosenny lockdown, liczba zakażeń na jesień była dużo wyższa (np. w Polsce).
Całkowita śmiertelność w tym roku w okresie 11 miesięcy do 1 grudnia jest niższa w Szwecji niż w 2015 roku, kiedy nie było histerii i jest tylko trochę wyższa niż w latach następnych. Tymczasem w Polsce liczba zgonów, głównie nie związanych z COVID-19, w listopadzie i grudniu jest największa od czasów II Wojny Światowej.
Creighton zauważa, że gdyby nie medialna histeria wywołana testami, a nie rzeczywiście istniejącą bardzo śmiertelną chorobą, to Szwedzi nie zauważyliby żadnej pandemii. – Bardziej rozsądnym wnioskiem z danych byłoby stwierdzenie, że Szwecja odnotowała podobny poziom śmiertelności co inne kraje, bez uciekania się do zakazów i zamykania gospodarki, których koszty nie zostały jeszcze oszacowane – dodaje.
„Nie widzę różnicy z lockdownem czy bez”
Szwedzki rząd popełnił jeden błąd: nie ochronili starców z grupy ryzyka. Obecnie media powtarzają, że Szwedzi przepraszają i wprowadzają obostrzenia. Co to oznacza? Wprowadzenie obowiązku noszenia maski w transporcie publicznym i limity osób na siłowniach, w restauracjach, które jednak pozostają otwarte.
Jak opisuje Creighton w USA także liczba nadmiarowych zgonów, które nie są spowodowane COVID-19 jest znacznie większa niż liczba zgonów przypisywanych złowrogiemu koronawirusowi. Zgony te powodowane są zamknięciem służby zdrowia i blokadami wprowadzonymi w gospodarce.
– Każdy kraj wyprzedzający Szwecję pod względem zgonów z powodu COVID-19 na milion nałożył znacznie surowsze ograniczenia na znacznie dłużej – dodaje. Jak widać nie występuje żadna korelacja między tym, że wprowadzono lockdown, a uratowano więcej osób. Wyprowadzenie takich dowodów jest niemożliwe.
Koniec wolności
Dyskusja na temat lockdownu i wprowadzanych obostrzeń, to debata o prawach jednostki i uprawnieniach państwa, to debata o tym, czy cel zawsze uświęca środki. Creighton kontynuuje:
Jane Fonda miała rację, mówiąc, że COVID-19 to dar Boży dla lewicy. Pandemia wzmocniła sektor publiczny, a osłabiła sektor prywatny. To wywołało panikę, która zmusiła ludzi do szukania bezpieczeństwa, także ekonomicznego, uzależniając się od rządu.
Podstawowe prawa i wolności obywatelskie zawieszono na czas nieokreślony pod pretekstem zdrowia publicznego. W międzyczasie sieci społecznościowe, takie jak Facebook i Google, bezczelnie ocenzurowały wszelkie głosy sprzeciwu wobec lockdownu.
Rok 2020 był mrożącym krew w żyłach pokazem, jak szybko prawa, o które walczono przez stulecia, mogą zostać unieważnione. Powrót tych wolności może okazać się niemożliwy, a jeżeli dalej będziemy pozwalać na zwiększanie rządowego nadzoru dystopie rodem z Zajdla czy Dicka mogą stać się rzeczywistością.